sobota, 9 lutego 2013

1. Rzeczywistość!



1. Rzeczywistość!

Kolejny dzień mojego poukładanego życia. Poranna kawa, wspólne śniadanie, a potem 8 godzina kompletnego nic nie robienia. Mogłam leżeć i pachnieć jak chciałam. Moje poukładane, nieskomplikowane życie było pozbawione nawet drobnego elementu zaskoczenia. Ciągłe „ tak kochanie, oczywiście kochanie”- zdenerwować się można za którymś razem słysząc „ małpeczko”- paranoja! Przesadzał gdy zwracał się do mnie w taki sposób przy obcych ludziach. W sumie czego mogłam oczekiwać? Bogdan nigdy niczym szczególnym mnie nie zaskakiwał, no może poza jednym któregoś dnia odkryłam, że jestem w ciąży!
-Kochanie ty moje, długo jeszcze będziesz siedziała w tej łazience?- usłyszałam ten jego niski gruby głos.
-Bogdan…siedziałam na skraju wanny, trzymając w dłoniach test ciążowy po którym skakały dwie czerwone kreseczki mówiące do mnie „ jesteś w ciąży”. Na litość boską tylko nie ciąża!
-Małpeczko ty moja, Twój Boguś spieszy się do pracy- zadowolony pochylał się nad moją ciągle będąca w szoku osobą.
-A co tam masz?- zagadnął ściągając z półki opakowanie po teście ciążowym.
 Patrzył to na mnie to na pudełeczko upewniając się czy aby na pewno jego intuicja go nie myli.
-Małpeczko!, będziemy mieli dzidziusia, tak się ciesze! (…)
A ja się nie cieszyłam…nie byłam pewna czy to on jest ojcem mojego dziecka!
Wmówiłam sobie, że to na pewno Bogdan jest ojcem. Żyłam z dnia na dzień, przybierając kolejne kilogramy. Mówią, że pierwsza ciąża jest najgorsza, kobieta przybiera na wadze i przybiera. Patrząc na kulę z przodu utwierdzałam się w tym przekonaniu. Termin porodu zbliżał się nie ubłagalnie a ja nie cieszyłam się, że już wkrótce zostanę matką, a ojcem mojego dziecka będzie Bogdan. Myślami ciągle byłam przy dniu naszego ślubu. Wtedy tak wiele się wydarzyło…tak wiele.
Kilka miesięcy wcześniej.
Może nie powinnam była mieszać w życiu mężczyzny w średnim wieku. Teraz siedziałam na wprost jego żony i dwójki dzieci, którym odebrałam ukochanego mężczyznę.
-Rozprawa sądowa Państwa Rawińskich- usłyszałam kobiecy głos, ścisnęłam dłoń Bogdana, po chwili byliśmy już w sali sądowej. Krótka piłka- wzajemne wylewanie żali, obelgi padające pod moją postacią, kilka wylanych łez- typowe. Bogdan mówił, że jest nieszczęśliwszy w tym małżeństwie, że dusi się w tym związku. Uwolniłam go- to, że teraz stoimy tutaj razem to moja zasługa. Pomogłam mu zakończyć małżeństwo. Wydawać by się mogło, że nie zapłaciłam za to żadnej ceny, w gronie jego znajomych byłam postrzegana jaka  wyrafinowana Suka- zdarza się. To dla mnie Bogdan zmienił swoje nawyki, zaczął o siebie dbać. Podpisał kolejny projekt, stał się jednym z prezesów klubowych. I od klubu tak na prawdę wszystko się zaczęło…


Cieszę się, że Michał przypadł wam do gustu. Każda mała odmiana jest dobra. Dziękuje za miłe słowa :) mam nadzieję że wytrwam przy tym pomyślę do końca. Także do usłyszenia za jakiś czas :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz